Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2011

Dystans całkowity:126.97 km (w terenie 64.17 km; 50.54%)
Czas w ruchu:07:06
Średnia prędkość:17.88 km/h
Maksymalna prędkość:53.60 km/h
Suma kalorii:14644 kcal
Liczba aktywności:3
Średnio na aktywność:42.32 km i 2h 22m
Więcej statystyk

Masa Krytyczna

Sobota, 30 kwietnia 2011 · Komentarze(13)
SETKA! no prawie..
Dziś po kilkugodzinnej próbe obudzenia mnie zjadam śniadanie i jadę z tatą na Zagłębiowską Mase Krytyczną. Jedziemy przez Rokitnicę lasem do Miechowic, kilka zdjęć nad stawem i jedziemy dalej. Do Bytomia gdzie zatrzymujemy się w sklepie RB Rowerek w celu zakupu bloków do SPD, niestety nie ma :-( ale jedziemy dalej, m.in. przez Żabie Doły. W pewnym momencie przekraczamy granicę (czyt. Brynicę). Nie mamy ani paszportów ani legitymacji...Jesteśmy w Sosnowcu. Dokładniej w Milowicach. Jedziemy na cmentarz do moich ś.p. pradziadków, kupujemy znicz pożyczamy zapałki i idziemy na grób. Po drodze rower mi spadł i zdarłem sobie nogę :D Po wizycie na cmentarzu jedziemy w kierunku centrum, po drodze rozglądam się po obczyźnie. Przechodzą mnie jakieś dreszcze. Ale później schodzimy do przejścia podziemnego i przechodzimy do miejsca startu. Odbieramy kamizelki i idziemy zjeść pizze. Wzięliśmy dwie: Hawajską i z szynką, bekonem, kurczakiem i salami. W międzyczasie zaczepia mnie jeden z uczestników z ojcem. Pytają o mapniki, sklepy rowerowe w Sosnowcu itd. ale ratuję się wymówką, że jestem z Zabrza. Po czym zaczyna się rozmowa na temat dojazdu, kondycji, zdrowia, czasu i w końcu odchodzą. Ulżyło mi bo irytowało mnie to. Tata wraca mówi mi co zamówił i czekamy. Dostajemy sos i rozmawiamy o skeczu Ani Mru Mru-Chińska restauracja.



Trochę śmiechu, trochę powagi mamy nasze pizze. Zaczynamy od tej "konkretnej"
Ogólnie bardzo dobra, ale syta. Następnie moment prawdy i pizza hawajska z serem, mięsem i ananasem. Okazuje się że bardzo dobra i taka "lekka". najedzeni krązymy po podziemnym przejściu. W końcu wychodzimy na zewnątrz zmierzamy na start i...tata znowu ma "kapcia"... ech.. ale ja łapie za aparat, on zmienia dętke i jest OK. Jedziemy na start i na samym początku trasy dostaje szału ze względu na tłok oraz tempo. Na szczęście po pewnym czasie robi się przyjemnie. Kierowcy trąbią i wrzeszczą jakby ich te 5 minut zbawiło. Jeden z nich otwiera oczy i uusta ze zdziwienia i nie rusza się :D. Ale jedziemy dalej, trochę pada ale przez można się ochłodzic troszkę. A wrażenie oglądanie 1300 osób ubranych w żółte kamizelki na rowerach jest szokujące :)Na przejściu dla pieszych komentarz pewnej kobiety, którą serdecznie pozdrawiam: "Jakas banda wariatów!!!" hehe..A później dojeżdżamy do mety gdzie losowanie rowerów. Pada strasznie więc jedziemy do domu z Danielem. Po około 10 km orientuje sie, że licznik przestał działać + w butach mam wody po kostki + zaczynam czuć ból pleców oraz barków. Kilometry trzeba było policzyć na mapie. Woda z butów wsiąknęła w skarpetki. Ale jednak trzeba było się zatrzymać, bo ból mnie dobijał. A w Bytomiu kurs przetrwania, czyli jak kibic górnika, w koszulce z Sosnowca ma przeżyć koło stadionu Polonii w trakcie meczu :D Ale jakos tam dojechaliśmy z powrotem ;-)
Spotkaliśmy:
Dariusza
Dynia
Rafaello
Ewę
Daniela
I serdecznie pozdrawiam osoby podane wyżej ;-)
Kilka zdjęć:


Dolomity

Środa, 20 kwietnia 2011 · Komentarze(1)
A o to gwóźdż programu...
Rano pobudka do babci zjeść sobie jak trzeba i do szkoły bo na 9:50 lekcje i bogu dzięki za to, że w środę mam tak...7 lekcji, na końcu dwa WF i spocony do domu wracam. Tata proponuje wspólną przejażdżkę. Sugeruję DSD i tak tez się stało. Jedziemy tam, wjeżdżamy na punkt widokowy, gdzie podziwiam okolicę a następnie udajemy się w kierunku kapliczki św. Barbary, bo w koncu święta coraz bliżej... A po drodze niespodzianka w postaci przebitej opony taty ;/ nie za dobrze... ale jakoś tam dajemy radę i jedziemy dalej. Wracamy i właściwie mimo wszystko było przyjemnie :))
Pozdrock,
Korso!!!

Inauguracja 2011

Niedziela, 17 kwietnia 2011 · Komentarze(1)
Inauguracja 2011
Po mojej dość długiej nieaktywności na BS (za którą serdecznie przepraszam) Postanowiłem zacząć uzupełniać wpisy. Wycieczki wcześńiejsze m.in. Bike Orient czy AZS MTB CUP wpiszę gdy dotrę do tego ile wtedy przejechałem :-). Ale o tym kiedy indziej...
Rok 2011 zaczął się, zima minęła, zrobiła się wiosna i trzeba to jakoś wykorzystać. Plan dnia wyglądał mniej więcej tak:
1. Pobudka
2. Rozgrzewka z gitarą
3. Śniadanie
4. Piłowanie Master of Puppets
5. Ćwiczenia harmonii, feelingu oraz sweepingu
6. Obiad
7. Granie wszystkiego po kolei
8. Improwizacja
9. Kolacja
10. Riffy
11. Kąpiel
12. Więcej riffów
13. Spać.
Ale ułożyło sie inaczej, gdyż poszliśmy przygotować w końcu rowery i ruszyliśmy na małą inauguracyjną trasę. Bocznymi ścieżkami do Bytomia tam do lasu i BTRką kóleczko do Rokitnicy, tam przez Gajdzikowe Górki w stronę Helenki a nastepnie lasem do domku.
Dopiero później Gitara ;-)
A do tego ułozyłem nowy utwór. I jest on najlepszy ze wszystkich moich. Jak znajdę chwilke nagram i dodam ;-)
A tymczasem:
Pozdrock,
Korso!!!

_________________________________________________________________________
PUNK'S NOT DEAD!!