Wpisy archiwalne w kategorii

Powyżej 20 km

Dystans całkowity:1607.11 km (w terenie 438.45 km; 27.28%)
Czas w ruchu:89:36
Średnia prędkość:14.45 km/h
Maksymalna prędkość:56.40 km/h
Suma kalorii:9820 kcal
Liczba aktywności:36
Średnio na aktywność:44.64 km i 3h 05m
Więcej statystyk

Równica

Sobota, 4 czerwca 2011 · Komentarze(4)
Równica :)

&feature=relmfu

Wyjazd z Kosmą do Ustronia/Wisły. Rano koło 6 wyjazd na wielo peronowy dworzec w Zabrzu :D Tam dość tani zakup biletów za 50 zł dla dwóch osób plus rowery w dwie strony :D. Czekamy na pociąg, jedziemy jakimś takim ciasnym do Katowic, a tam przesiadka, do zdecydowanie wygodniejszego. Po drodze krótka wymiana zdań z panią siedzącą na przeciwko nas (Pozdrawiam! ;D), a później niekontrolowane rozmowy na tematy kompletnie powalone ;). Potem dowiaduję się od Moniki, że poznam kogoś na miejscu, jak się okazało był to Poisonek ze Zbyszkiem i Stin14. W takim pięcioosobowym składzie ruszamy w stronę Równicy. Po pierwszym kilometrze zostaliśmy z Kosmą w tyle i zaliczamy dwa odpoczynki, później niestety skurcz :( (BTW muszę coś z tym zrobić...) Nareszcie wjeżdżamy pod schronisko. Trzeba przyznać bylem z siebie dumny :) Ale w schronisko oburzenie Kosmy ze względu na brak Brackiego :D hehe.. Kilka fotek, rozmowy i zjeżdżamy. Po drodze jeszcze na tor saneczkowy. Jakie emocje ;) ale dość krótki. Potem zjazd, zakręty, prosta, zakręty, prosta i kolejny zakręt, przed którym widzę, że Zbyszek siedzi na drodze, obok auto, rower w krzakach i jacyś ludzie stoją przy nim, przyglądając się. Stwierdzam, że się zatrzymam, zapytam co i jak, i poczekam z nim, aż wrócą siły. Zwalniam, coraz bardziej, ale na liczniku wciąż 50 km/h wchodzę zakręt, wychodzę, próbuję wyhamować, ale wpadłem w krzaki uderzając w asfalt i kamienie. No ale nic, najpierw myślałem, że piecze ze względu na pokrzywy czy coś. Zbliżam się do miejsca wypadku, rower leży w krzakach i jak się okazało to właśnie parka, którą wcześniej wziąłem za gapiów wyszła Zbyszkowi na drogę, a że jechało auto skręcił na pobocze i uderzył głową w ziemię. Kask zniszczony :( ale dobrze, że nic więcej się nie stało. Jedzie Kosma, oglądam rękę, cała pocięta. Noga tylko podrapana. Jedziemy w kierunku Wisły, wjeżdżamy na rynek, i ujrzeliśmy pogotowie dające warsztaty, podeszliśmy do sanitariuszy i mi rękę przemyli, wytarli i dzięki im za to :). Później na grilla pod daszek, bo pada. Najedzeni jedziemy dalej, zaliczamy wodospady, jezioro ale po drodze znowu skurcz, więc ja i Kosma wracamy. Pożegnanie, ostatnie foto i kierujemy się w stronę Ustronia. Tam w centrum duże szachy itp. Następnie restauracja "Allo Allo". Powiem tak...mimo, że wielu odcinków serialu o tej samej nazwie nie widziałem, to jestem w stanie stwierdzić, że to jak klon :). Zdjęcia, WC i nastaje moment prawdy: Co by tu zamówić? :D Ja biorę "Czarne Lochy" a Kosma Tyskie ;p. No i zmierzamy na kolejny wieloperonowy, jak ten w Zabrzu, dworzec Ustroń Zdrój. W drodze powrotnej mrozmowy jeszcze bardziej niekontrolowane niż te poprzednie. Mega polewka z duposkurczy itp. :D Ogólnie było genialnie i mega śmiesznie ;) W Zabrzu wstąpiliśmy do McDonalda na 3 cheesburgery i loda :D W tym to pierwsze dla mnie. A potem jedziemy po chodniku, ida sobie jakies takie małe synki, jeden z nich woła: "Jakie ciule! W kasku jeżdżą! HAHAHA" To ja ze względu na emocje odpowiedziałem: "Sam jestes ciul!" i tak oto chłopczyk zamilknął. Wracamy przez Mikule. Fajnie było, dzięki Wam wszystkim za wspólną jazdę ;)
Pozdrock,
Korso

Rodzinny wypad

Poniedziałek, 2 maja 2011 · Komentarze(3)
W międzyświęcie
Międzyświęcie bo jak sama nazwa wskazuje jest miedzy świętami ;))
Pojechaliśmy sobie z rana na rower do Rept Śląskich. Po drodze młody zgubił licznik, ale mama go znalazła. I pojechaliśmy do Tarnowskich Gór przez jakieś pola. Tam wyprzedzając rodzinkę zatrzymałem się na jakimś skrzyżowaniu, gdzie zagadał do mnie rolnik, pytając czy jeździłem kiedyś traktorem, czy jestem ze wsi, czy chciałbym wydoić krowę itp. No ale w końcu poszedł, więc leżałem jeszcze na skrzyżowaniu i dopiero po około 20 minutach spotkałem resztę. Okazało się, że tez mieli postój. No i jedziemy dalej, gdzie znowu ich wyprzedzam, odwracam się, patrzę, nie ma ich, więc się cofam i jedziemy razem. I znowu jadę na przód, ich nie ma, cofam się itd. Na rynku idziemy do CONIECO zjeść obiad. Potem na lody i przez DSD do domu. Mniej więcej przez większość drogi jechałem sam, przed resztą oddalony o ok. 500-1000 m. Wracając do domu, proponujemy dziadkowi (i gdzie ten blog?) żeby jechał z nami. Więc przebiera się i jedzie z nami, bez mamy dookoła Helenki. Widać, że się rozkręcił, bo jedzie wszelkimi możliwymi objazdami, byle jak najwięcej pojeździć. I dobrze, tak ma być ;-) Ale niestety średnia całego wyjazdu nie jest dla mnie zadowalająca :(
Kilka zdjęć...





Ten wiatr we włosach... :) © korsorocker

P.S: Troche zły na brata, bo mi licznik zresteował ;/

Masa Krytyczna

Sobota, 30 kwietnia 2011 · Komentarze(13)
SETKA! no prawie..
Dziś po kilkugodzinnej próbe obudzenia mnie zjadam śniadanie i jadę z tatą na Zagłębiowską Mase Krytyczną. Jedziemy przez Rokitnicę lasem do Miechowic, kilka zdjęć nad stawem i jedziemy dalej. Do Bytomia gdzie zatrzymujemy się w sklepie RB Rowerek w celu zakupu bloków do SPD, niestety nie ma :-( ale jedziemy dalej, m.in. przez Żabie Doły. W pewnym momencie przekraczamy granicę (czyt. Brynicę). Nie mamy ani paszportów ani legitymacji...Jesteśmy w Sosnowcu. Dokładniej w Milowicach. Jedziemy na cmentarz do moich ś.p. pradziadków, kupujemy znicz pożyczamy zapałki i idziemy na grób. Po drodze rower mi spadł i zdarłem sobie nogę :D Po wizycie na cmentarzu jedziemy w kierunku centrum, po drodze rozglądam się po obczyźnie. Przechodzą mnie jakieś dreszcze. Ale później schodzimy do przejścia podziemnego i przechodzimy do miejsca startu. Odbieramy kamizelki i idziemy zjeść pizze. Wzięliśmy dwie: Hawajską i z szynką, bekonem, kurczakiem i salami. W międzyczasie zaczepia mnie jeden z uczestników z ojcem. Pytają o mapniki, sklepy rowerowe w Sosnowcu itd. ale ratuję się wymówką, że jestem z Zabrza. Po czym zaczyna się rozmowa na temat dojazdu, kondycji, zdrowia, czasu i w końcu odchodzą. Ulżyło mi bo irytowało mnie to. Tata wraca mówi mi co zamówił i czekamy. Dostajemy sos i rozmawiamy o skeczu Ani Mru Mru-Chińska restauracja.



Trochę śmiechu, trochę powagi mamy nasze pizze. Zaczynamy od tej "konkretnej"
Ogólnie bardzo dobra, ale syta. Następnie moment prawdy i pizza hawajska z serem, mięsem i ananasem. Okazuje się że bardzo dobra i taka "lekka". najedzeni krązymy po podziemnym przejściu. W końcu wychodzimy na zewnątrz zmierzamy na start i...tata znowu ma "kapcia"... ech.. ale ja łapie za aparat, on zmienia dętke i jest OK. Jedziemy na start i na samym początku trasy dostaje szału ze względu na tłok oraz tempo. Na szczęście po pewnym czasie robi się przyjemnie. Kierowcy trąbią i wrzeszczą jakby ich te 5 minut zbawiło. Jeden z nich otwiera oczy i uusta ze zdziwienia i nie rusza się :D. Ale jedziemy dalej, trochę pada ale przez można się ochłodzic troszkę. A wrażenie oglądanie 1300 osób ubranych w żółte kamizelki na rowerach jest szokujące :)Na przejściu dla pieszych komentarz pewnej kobiety, którą serdecznie pozdrawiam: "Jakas banda wariatów!!!" hehe..A później dojeżdżamy do mety gdzie losowanie rowerów. Pada strasznie więc jedziemy do domu z Danielem. Po około 10 km orientuje sie, że licznik przestał działać + w butach mam wody po kostki + zaczynam czuć ból pleców oraz barków. Kilometry trzeba było policzyć na mapie. Woda z butów wsiąknęła w skarpetki. Ale jednak trzeba było się zatrzymać, bo ból mnie dobijał. A w Bytomiu kurs przetrwania, czyli jak kibic górnika, w koszulce z Sosnowca ma przeżyć koło stadionu Polonii w trakcie meczu :D Ale jakos tam dojechaliśmy z powrotem ;-)
Spotkaliśmy:
Dariusza
Dynia
Rafaello
Ewę
Daniela
I serdecznie pozdrawiam osoby podane wyżej ;-)
Kilka zdjęć:


Bike Orient 2010

Sobota, 26 czerwca 2010 · Komentarze(3)
Bike Orient!!!
Wiem, że trochę (a nawet bardzo) spóźniony wpis, bo minął prawie rok, ale zawsze to coś, prawda?
Niestety w obecnej chwili, zbyt dużo szczegółów nie pamiętam, ale muszę przyznać, że było genialnie. Jechaliśmy grupą, więc tempo nie było zabójcze, ale było za to bardzo przyjemnie. Mimo, że co jakiś czas odłączałem się od grupy, bo poza zabawą, zależało mi tez na wyniku, to i tak było bardzo fajnie. Zresztą miałem 13 miejsce na kilkadziesiąt (bodajże 90 parę..) w mojej kategorii, a to jest naprawdę dobry wynik. Zdjęć niestety na razie również nie mam, ale gdy tylko dotrę do nich od razu umieszczę :-) Z tego co pamiętam, z naszej grupki dojechałem pierwszy i jak głupi, zamiast oddać kartę to poszedłem zjeść :D. Ale potem sobie przypomniałem i oddałem. Być może gdybym oddał od razu, miałbym lepsze miejsce.
A tym czasem, pozdrawiam wszystkich ;-)

P.S: Jeśli chodzi o nieswoją rzecz to: koszulka Kosmy ;-)

W końcu!

Niedziela, 4 kwietnia 2010 · Komentarze(5)
NARESZCIE!

Po kilku miesiącach nie jeżdżenia w końcu wyruszyłem.
Głębszy wpis zrobię kiedy indziej, bo teraz mi sie nie chce.
Jazda oczywiście z tatą
Kilka fotek itp.:





W końcu

Sobota, 4 kwietnia 2009 · Komentarze(2)
Nareszcie!

W końcu udało się pokręcić z Kępusiem.
Opisować mi sie nie chce bo mnie bolą palce xP

Stan:
Włosy-podrosły xD
Koszykówka-20 meczy wygranych
gitara- ANARCHIA!!!!
Wczorajszy egzam próbny-łatwiutkie
skleroza-bluza, legitka i karta kępusia xD
nie moja rzecz-rower i licznik mamy
Kumpel-Mati vel Kępuś
wycieczka-setig

_______________________________________________________________________________________

GRUNGE'S NOT DEAD!

PUNK'S NOT DEAD!

MUSIC'S NOT DEAD!

Półwysep Hel*****

Czwartek, 2 kwietnia 2009 · Komentarze(10)
Półwysep Hel*****


Planowany od 2 MIESIĘCY wyjazd z ramockiem się udał! Niestety Mati, który był wsółautorem tego pomysłu nie mógł jechać :(. No ale w końcu wyjechaliśmy. Na Helence nie ma gdzie jeździć, chyba że do sklepu xP. Pojechaliśmy nad staw i jeszcze w parę innych miejsc...
Stan:
włosy-bez komentarza
wycieczka- gites
postęp gitarowy- Ziuuuuuuuuuu
Nie moja rzecz- rower mamy
Kumpel- Piotrek vel Ramocek
Wyjazd- pierwszy w 2009

KTO ZGADNIE JAK NAZYWA SIĘ TEN PŁW. DOSTANIE ODE MNIE *************









_______________________________________________________________________________________

GRUNGE'S NOT DEAD!

PUNK'S NOT DEAD!

MUSIC'S NOT DEAD!